Lanie ołowiu, obejmowanie sztachet, kalesony pod poduszką – tak podczas andrzejek wróżyli sobie dawni mieszkańcy Warmii i Mazur. Wiele z tych zwyczajów odeszło już w zapomnienie.
Wróżenie na andrzejki ma korzenie prastarej, jeszcze pogańskiej tradycji, związanej z końcem starego i początkiem nowego roku. Ponieważ jednak chrześcijański rok kościelny rozpoczyna się wraz z adwentem, świętowanie przesunęło się na koniec listopada.
Mazurzy, podczas wróżb andrzejkowych, lali nie wosk a ołów.
Być może wtedy wosk był cenniejszy niż ten metal. Do topienia ołowiu używali specjalnej łyżki, jakby wazowej, ale z poziomym trzonkiem. Jak wyglądała, można zobaczyć w skansenie w Olsztynku.
Dziewczyny chciały dowiedzieć się, kiedy wyjdą za mąż. Obejmowały sztachety w płocie. Parzysta liczba wróżyła rychłe małżeństwo. Podobnie było z kamykami wyjmowanymi z dna rzeki. Wołały też psa albo gąsiora. Ta, której ziarno albo plasterek kiełbasy zwierzęta zjadły, jako pierwsza mogła spodziewać się ślubu.
Kalesony pod poduszką
Dziewczyny mogły też dowiedzieć się, kto będzie ich mężem, kładąc pod poduszkę używane kalesony ojca lub brata. We śnie miał się pojawić ten właściwy. Można też było go zobaczyć w lustrze o północy. Tyle że dziewczyna musiała rozebrać się do naga i nie mogła oglądać się za siebie, bo wtedy zobaczyłaby diabła. Był to zwyczaj raczej dworski, znany w XVII i XVIII wieku.
Na wsi była jeszcze jedna bardzo piękna wróżba. Na dwa tygodnie przed andrzejkami mająca się ku sobie para ścinała dwie gałązki i wstawiała je do wody. Jeżeli na obu pojawiły się listki, związek dobrze rokował. Jeżeli listków nie było, oznaczało to, że muszą szukać dalej. Wróżono też z ustawianych w szeregu butów.
Serwis mazury24.eu nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy i opinii. Prosimy o zamieszczanie komentarzy dotyczących danej tematyki dyskusji. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe, naruszające prawo będą usuwane.
Artykuł nie ma jeszcze komentarzy, bądź pierwszy!