Kraina Wielkich Jezior Mazurskich to dla wielu z nas najpiękniejsze miejsce na ziemi. Nieskazitelna przyroda, piękne jeziora i lasy, szeroka oferta noclegowa i czarterowa oraz setki atrakcji turystycznych. Śmiało można stwierdzić, iż Mazury to jeden z trzech filarów turystyki w Polsce.
Według statystyk ten piękny region odwiedza ponad 2 mln turystów rocznie. Większość z nich odwiedza Mazury raz w roku i w szczycie sezonu spędza tutaj co najmniej tydzień, dotyczy to zarówno turystów korzystających z noclegów jak i czarterów jachtów. Większość z nas jadąc na Mazury myśli o piękne pogodzie, słońcu i ciepłej wodzie. Tłem dla naszego wypoczynku, są wspomniane w tytule piękne widoki, których, zdaniem wielu naszych czytelników - nic nie jest w stanie zastąpić...
W lipcu zaczyna się szczyt sezonu - ośrodki wypoczynkowe zwykle pękają w szwach, na jeziorach pojawiają się tysiące żagli, w popularnych miejscowościach znalezienie miejsca parkingowego graniczy z cudem, nawet dotychczas spokojne i ciche bindugi zaczynają tętnić życiem. Internet zalewają zdjęcia wschodów i zachodów słońca, dzikich zwierząt oraz miliony uśmiechniętych twarzy dzieci, cioci, wujków i przyjaciół…
Jadąc na Mazury, zwykle zapominamy o naszym bezpieczeństwie. Zabieramy nasze doświadczenia z miejsca zamieszkania i rozwagę, która naszym zdaniem powinna wystarczyć. Niestety zapominamy, że woda to jeden z żywiołów, który nie wybacza nawet najmniejszych błędów. Z naszą rutyną i niedoskonałościami na całe szczęście nie jesteśmy sami. Możemy liczyć na ratowników, MOPR, Policję, Straż Pożarną oraz służby medyczne. Należy jednak zdać sobie sprawę, że oprócz MOPR i policji, która prowadzi czynności prewencyjne, wszystkie pozostałe służby reagują na zdarzenie, którego nie udało się uniknąć.
Żadne środki bezpieczeństwa, szczególnie na wodzie nie zastąpią zdrowego rozsądku. Z tym niestety bywa różnie. O doświadczeniu np. żeglarza świadczy jego pokora, która rośnie z każdym rejsem, tygodniem, miesiącem lub przeżytym szkwałem lub burzą na wodzie. Trudno jednak szukać “bezpiecznika” u turystów, którzy wybrali się w godzinny rejs łódką spacerową, kajakiem, rowerem wodnym lub co gorsza pierwszy raz wybrali się na jeziora 10-cio metrowym (4 tony albo i więcej) jachtem motorowym bez patentu.
Głównym problemem podczas interwencji służb ratowniczych na wodzie jest zlokalizowanie miejsca zdarzenia. Nie ułatwia tego wysoka fala, padający deszcz (słaba widoczność) oraz niewiedza potrzebującego pomocy. Osoby dzwoniące na numery alarmowe zwykle podając przyczynę problemu nie potrafią odpowiedzieć gdzie są, często nie znają nazwy jeziora, czasem nie wiedzą z jakiej miejscowości wypłynęli. Zwykle ratownicy słyszą, że widać wodę i las… W przypadku wypadków drogowych, miejsce np. kolizji można ustalić po numerach na słupkach przy drodze… niestety boje na Mazurach nie są ponumerowane (podsuwamy pomysł).
W każdej akcji ratowniczej kluczowe znaczenie ma czas, ważna są każde sekundy i to właśnie czasem ich brak - kończy się tragedią.
Platformy pojawiły się na mazurskich jeziorach w 24 miejscach, które uważane są przez żeglarzy i motorowodniaków za niebezpieczne (mielizny, głazy). W odróżnieniu od kardynałek, widać je z daleka, a dzięki oświetleniu również po zmroku. Pierwotnie na platformach znajdowała się informacja o numerze alarmowym oraz reklama producenta samochodów, który był sponsorem akcji i finansowo umożliwił ich powstanie. Po fali krytyki w każdych możliwych mediach w Polsce, element reklamowy został zmieniony na numer platformy i lepiej widoczny numer ratunkowy nad wodą.
Uruchomienie naszego portalu w zeszłym roku, zbiegło się z pojawieniem platform. Nasz serwis i czytelnicy zostali beneficjentami tego rozwiązania - na każdej platformie znalazła się nasza kamera LIVE, każda z nich dała nam jeszcze więcej Mazur na żywo… Tylko w sezonie 2019 ponad milion osób podglądało obraz właśnie z tych kamer. Z komentarzy wynika, iż oglądający nie zawsze podglądali krajobraz, ważne dla nich były warunki na jeziorze, kierunek i prędkość wiatru, wysokość fali albo np. obłożenie przy śluzie Guzianka I.
W sezonie 2019 platformy pomogły w kilkudziesięciu interwencjach, służyły jako pływający pomost do cumowania przy śluzie Guzianka, jako molo do opalania i rezerwat dla mew. Zatrzymywali się przy nich zmęczeni kajakarze, szukający pomocy (duża fala) “wodni rowerzyści”, osoby pływające skuterami… można by tak długo wymieniać.
Od samego początku, zarzuca się jednak temu pomysłowi… zepsucie pięknych mazurskich krajobrazów, utrudnienie w pływaniu po jeziorach i dziesiątki innych zrzutów…
Akcja przeciw platformom i niekończący się hejt wraz ze zbliżającym się szczytem sezonu 2020 znowu nabiera na sile. Instytucje mające wpływ na wygląd mazurskich jezior pozwalają i zabraniają, zgadzają się i cofają zgody. Pod wpływem nacisków i pism, sytuacja znowu staje się niejasna.
Przyjrzyjmy się zatem zarzutom, o tym, że platformy psują nam piękne mazurskie widoki… Odczucie estetyki i gustu, to są rzeczy, o których ponoć się nie dyskutuje. Podyskutujmy jednak…
Boje, kardynałki, znaki na wodzie, maszty sygnalizacyjne? komuś się one podobają? ale przecież tu chodzi o przepisy i bezpieczeństwo - to nie musi się podobać, no właśnie przejdźmy zatem do bezpieczeństwa...
Reasumując, może się wydawać, że przeciwnicy platform to osoby które chciałyby zjeść ciastko i mieć ciastko. W tym przypadku wystarczyłby kompromis, wzięcie odpowiedzialności za bezpieczeństwo na Mazurach, a w przypadku negowania sensu obecności platform - danie i zrealizowanie lepszego pomysłu - samemu…
Kilkanaście lat temu w portach pojawiły się wielkie plansze z reklamą firmy motoryzacyjnej i dużą mapą Mazur. Pierwsze głosy? Duże, brzydkie, zasłaniają port lub tawernę, niepotrzebne, po co? Dziś, przed każdą z nich przed wypłynięciem w rejs, stają osoby i planują trasę lub chwalą się jaką część mazurskich jezior “już zdobyły”. Pewnie za kilka lat znikną wątpliwości związane z platformami.
Zasłyszane kiedyś podczas rozmowy - “Mazury już nie są takie jak kiedyś”, na co odzywa się z boku stojący żeglarz z kilkudziesięcioletnim doświadczeniem - “Wie Pan, za moich czasów mówiono tak samo”...
Rolą platform nie jest piękne wyglądać, mrugać do nas okiem albo się podobać - ich rolą jest pomoc w tym, abyśmy mogli za rok znowu wrócić na Mazury cali i szczęśliwi…
Oczywiście to jest tylko moja opinia. Każdy kto chce na platformach postawić krzyżyk najpierw niech da swój pomysł i zorganizuję środki na jego realizację. Nie interesuje mnie w tym momencie czy ktoś na tym zarobił czy stracił. Czy zastanawiamy się ile zarabiają lub tracą producenci kamizelek ratunkowych, bojek, kardynałek, znaków... no właśnie...
Rolą naszego portalu oprócz pokazywania tego pięknego kawałka Polski, jest również wspieranie inicjatyw związanych z czystością i bezpieczeństwem na Mazurach. Wszystkich społeczników, instytucje, stowarzyszenia działające w tym kierunku zawsze chętnie i non-profit przedstawimy naszym czytelnikom.
Serwis mazury24.eu nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy i opinii. Prosimy o zamieszczanie komentarzy dotyczących danej tematyki dyskusji. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe, naruszające prawo będą usuwane.
Zwłaszcza dwie mnie doprowadzają do szału, na Przeczce nie dość że jest wąsko, płytko i trzeba uważać na duże statki turystyczne, to jeszcze przy wyjściu na Śniardwy stoi ta zawalidroga.
Druga to ta naprzeciw Wierzby przy wyspie, piękne i spokojne miejsce osłonięte drzewami od wiatru, gdzie często staje na kotwicy, podobnie jak wielu innych, żeby zjeść obiad, wykąpać się albo zostać na nockę.
Teraz nie dość, że zabraliście miejsce innym jachtom, to platforma się przemieszcza i na noc, dopóki tam stoi, na kotwicy już nie zostanę. Nie mówiąc już o tym, że nie życzę sobie, żeby ktoś obcy oglądał mnie online co robię w wolnym czasie!
Nie możecie postawić ich gdzieś w trzcinach, na mieliźnie albo kamieniach, gdzie i tak nikt nie pływa?
Teraz każda napotkana tabliczka z adresem Waszego portalu kojarzy mi się negatywnie.
Ale te platformy to kompletna pomyłka.
Przy okazji czy już oszacowaliście koszty usuwania gruzu, wrzuconego przez Was do jezior w celu zakotwiczenia tych platform? Mam nadzieje że odpowiednie instytucja dbające o czystość Mazur szybko Was do tego zmuszą.
No i po co stoją w takich miejscach jak pobliże Guzianki, hotelu Gołębiewski, Wilkas itp. a nie ma ich w większej liczbie na Śniardwach, gdzie jakoś można byłoby uzasadnić ich funkcję?
Jezeli skipper nie potrafi okreslic swojej pozycji, to znaczy, ze nie powinno go tam byc! (przepraszam za brak polskich liter)
To, że istnieją pewne patologie i niedociągnięcia prawne, nie oznacza, że należy taki stan rzeczy powielać i kontynuować.
Jako portal miłośników (jak o sobie piszecie) i dla miłośników Mazur, priorytetem powinno być szeroko pojmowane dobro tej krainy, a nie ludzi, którzy wszelkimi metodami próbują na niej zbić kapitał. To jest pierwszy "wrażliwy" temat w Waszej krótkiej historii i już pokazuje, jaki stosunek macie do regionu i jego żywotnych problemów.
Sugeruję zmianę taktyki na bardziej długofalową, bo tylko taka ma szansę się obronić w dłuższej perspektywie, co, mam nadzieję, jest jednym z Waszych celów. Do przemyślenia...
Szkoda, bo obserwowałem Wasz portal od samego jego początku (nawet miałem okazję rozmawiać telefonicznie z przedstawicielem Redakcji) i oceniałem go bardzo pozytywnie, ale teraz, kiedy pokazaliście jacy naprawdę jesteście i jakie są Wasze prawdziwe cele, nie pozostaje mi nic innego jak się z Wami pożegnać.
PGW "Wody Polskie" jako właściciel/zarządca tych wód nigdy nie wyraził zgody na ustawianie tych platform na WJM.
Organizator tego projektu w 2019 dopuścił się poświadczenia nieprawdy i obszedł w 2019 ten brak zgody PGW rejestrując platformy jako jednostki morskie (POL) na podstawie przekazanych do PZŻ niezgodnych ze stanem faktycznym danych. Zarówno w policji jak i prokuraturze toczą się już sprawy przeciwko organizatorom tego projektu, a PZŻ prawdopodobnie niebawem wyrejestruje te platformy.
Tak więc szanse, że te tzw. "platformy bezpieczeństwa" znikną wkrótce i ostatecznie z WJM i cały ten "projekt reklamowy" runie z dużym hukiem, z każdym dniem zdecydowanie rosną...
i co wtedy? Nie widać numeru tzw. platformy bezpieczeństwa, w wyniku czego taki "GPS dla głupich polaczków" za jaki autor tego szatańskiego pomysłu najwyraźniej uważa żeglarzy - przestaje funkcjonować bo niedasie określić własnej pozycji! Czyli wszelkie argumenty na rzecz tej pływającej powierzchni reklamowej są zwykłą ściemą, a każdy kto wprowadza w błąd opinię publiczną próbując ten przekręt uzasadniać naraża się na odpowiedzialność karną. Kto jest autorem tego gniota, czyżby jeden z zainteresowanych że nawet nie podpisał się?
3. Platformy są zarejestrowane jako motorowe jachty morskie z doczepianym napędem zaburtowym. A nie jak twierdzi Pan Kurowicki jako statek bez napędu.
4. W rzeczywistości platformy są pociętymi 40 stopowymi kontenerami morskimi. Co jest o tyle istotne, że ich rzeczywista długość to 12,2 m. W certyfikacie rejestracyjnym natomiast jest wpisane 11,9 m. Jest o tyle istotne, że granica 12 metrów jest wartością graniczną dla przepisów z zakresu żeglugi morskiej oraz śródlądowej.
5. Jednostki są zarejestrowane jako morskie Łodzie Ratunkowe i powinny być wyposażone we wszystkie środki ratunkowe oraz nawigacyjne wymagane w ustawie o bezpieczeństwie morskim. Wbrew temu co się mówi, żadna rekreacyjna jednostka morska nie jest z tego zwolniona. Na platformach nie ma nawet koła ratunkowego, nie mówiąc o bardziej skomplikowanych urządzeniach jak kamizelk
Sprawa platform ma wiele wątków jednak poruszę tylko kilka głównych.
1. Decyzją Wód Polskich platformy stoją na jeziorach nielegalnie. Nie wydano na nie żadnego pozwolenia wodnoprawnego. Do armatora zostało wysłane zawiadomienie z nakazem usunięcia ich z gruntów Skarbu Państwa. Natomiast wbrew tej decyzji MOPR jest w trakcie ich rozstawiania. "
Ale przede wszystkim jestem Mazurem wychowanym na Bazie Sportów Wodnych w Giżycku. Dla laików znaczy to, że do wyjazdu na studia częściej byłem na jeziorze niż na lądzie. Od tygodnia współpracuję z Giżycką Policją, która zajmuje się tą sprawą od września 2019r. Oraz dołączyłem do ludzi którzy społecznie zajmują się sprawą platform.
Sprawa jest kontrowersyjna i skupia w sobie jak w soczewce wiele problemów, które prześladują Mazury od wielu lat. W jednym zdaniu ten problemy, można opisać jako wyniszczającą eksploatacja Mazur przez osoby, które do granic"
To celowe działanie i taki pomysł na reklamę Toyoty.
Działanie było zaplanowane na mówienie o firmie i to się udało.
Nie ma znaczenia to że teraz nie widać reklamy na bilbordach.
Ważne że się mówi...
Co do bezpieczeństwa, to trzeba by zmienić mentalność przeciętnego Kowalskiego już na poziomie podstawówki.
Miast liczyć że ktoś nas uratuje i czuwa nad naszym bezpieczeństwem.
Edukować z zaradności życiowej.
Z rzeczy przydatnych na co dzień w miejsce durnego zakuwania bzdur!