Nasz Czytelnik informuje, że próba nurkowania na Mazurach w jeziorze Dargin, mogła skończyć się tragicznie, ponieważ sternicy pływających łodzi praktycznie nie respektowali rozstawionych oznaczeń, które informują o „nurku w wodzie”. „To co się działo wzbudziło nasze przerażenie” – opowiada.
- W ostatnim tygodniu wybraliśmy się na Mazury na motorówkę i mieliśmy plan na nurkowanie w okolicach Głazów Sztynorckich. Przygotowany sprzęt, flagi A (ALFA) i flagę nurkową, co jak teoretycznie wszyscy wodniacy powinny wiedzieć, oznacza „nurek w wodzie - trzymaj się z dala” – informuje nasz Czytelnik. - Ku naszemu przerażeniu, flagi nie robiły na nikim żadnego wrażenia!
Jak dodaje, w odległości kilku, kilkunastu metrów od motorówki przepływały liczne jednostki - zarówno te z grupy „czarter baz patentu” jak i skutery wodne i jachty żaglowe.
- Jestem w stanie zrozumieć, choć rozwiązanie systemowe z możliwością czarterowania bez uprawnień uważam za słabe, zdecydowana część wodniaków nie ma pojęcia o co chodzi z tymi flagami. Za głęboko karygodne uważam podpływanie pod jednostkę z nurkami pod wodą ludzi posiadających uprawnienia do poruszanie się po wodzie większymi jednostkami. Bardzo żałuję, że świadomość tych oznaczeń nie jest powszechnie znana. Z punktu samego nurkowania, gdzie wyjście z wody może wiązać się z „przejechaniem” nurka, jest ekstremalnie niebezpieczne – dodaje.
Jak Pan Bartosz dodaje, ma nadzieję, że ta informacja dotrze do jakiejś grupy osób wypoczywających na Mazurach i podniesie świadomość wodniaków.
- Załączam także zdjęcie z oznaczeniami, jakie pojawiły się na naszej jednostce - flagę A (alfa) i nurkową – dodaje.
Na jakie flagi wywieszone na łodzie warto zwracać uwagę na mazurskich jeziorach?
Najbardziej znaną flagą, jest flaga stosowana przez nurków - czerwona z białym poprzecznym pasem. Używają ją, wszystkie jednostki pływające z których prowadzi się nurkowania. Inne jednostki powinny omijać łódź z taką flaga przynajmniej w odległości 50m, a podpłynąć można tylko po uzyskaniu zgody, od kapitana łodzi nurkowej.
Flagą posiadającą umocowanie w przepisach morskich jest flaga "A" Międzynarodowego Kodu Sygnałowego. Oznacza: "mam nurka pod wodą, trzymaj się daleko". Flaga biało niebieska, część niebieska posiada trójkątne wcięcie.
Przy okazji warto poinformować czym są Głazy Sztynorckie, gdzie chcieli nurkować nasi Czytelnicy.
Jak informuje historyk Jerzy Łapo, kamienie albo Głazy Sztynorcie to jedna z największych zagadek Sztynortu. Ta tajemnicza konstrukcja zalega w jeziorze Dargin, a czasami uznawana jest za granicę dzielącą wody jeziora Dargin od Kisajna. Na starych mapach to miejsce było opisywane jako „Alt Steinort”, czyli „Stary Sztynort”.
Kamienie Sztynorckie to pas kamieni zalegających pod wodą na długości ok. 200 m i szerokości 20 m. W najpłytszym miejscu leżą one na głębokości około pół metra. Stanowią niewątpliwą przeszkodę dla żeglarzy. Niejeden jacht postradał tutaj miecz, a sternik bezpośrednio przekonał się co znaczy nazwa Sztynort (niem. Steinort = kamienne miejsce).
W tradycji utarło się, że Kamienie Sztynorckie to relikt najstarszego sztynorckiego zamku. Jeszcze w końcu ubiegłego stulecia podwodną przeszkodę penetrował Andrzej „Balon” Tarasiewicz, legendarny płetwonurek z Giżycka, który współpracował m.in. z toruńskimi archeologami. Wśród kamieni nie odkrył żadnych elementów drewnianych czy też zabytków ruchomych (np. fragmentów naczyń ceramicznych), dzięki którym można byłoby uściślić chronologię powstania obiektu.
Początki wczesnonowożytnego Sztynortu wiążą się z latami 1552–1554. Wówczas Caspar, Fabian i Melchior von Lehndorff wznowili działania osadnicze w Puszczy Sztynorckiej. Wiązały się one m.in. z odnowieniem lokacji Sztynortu. Czy bracia zdecydowaliby się na budowę „zamku” na jeziorze? Trzeba pamiętać, że właśnie w latach sześćdziesiątych XVI w. doszło do spiętrzenia wody w północnej części Wielkich Jezior Mazurskich. Poziom miał się podnieść o długość lancy. Historycy spierają się, o jaki typ lancy chodziło, niemniej „mazurski potop” musiał przyczynić się do zatopienia terenów położonych co najmniej 1,5 m poniżej dzisiejszego poziomu wody w kompleksie jeziora Mamry. Przed spiętrzeniem wody Kamienie Sztynorckie stanowiły wyspę. Czyżby więc szesnastowieczny potop zmusił Lehndorffów do porzucenia „wyspiarskiej” inwestycji? A może to ślad po bliżej nieokreślonej inwestycji z czasów krzyżackich? Może to relikty sztucznej wyspy, którą zbudowali i wykorzystywali dawni rybacy lub flisacy?
Serwis mazury24.eu nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy i opinii. Prosimy o zamieszczanie komentarzy dotyczących danej tematyki dyskusji. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe, naruszające prawo będą usuwane.
Dla tych zaś co nie dali się zwariować: podejrzewam że etykietowy "zakaz" używania żagli i pagajów jednocześnie został wymyślony dla zapobieżenia sytuacjom gdy leniwej załodze nie chce się spuścić i sklarować żagli po tym jak wieczorny wiatr zdechł ostatecznie, więc machają szparko pagajami a pozostawione na maszcie żagle skarżą się na głos jaką rolę im powierzono: - Szmat, szmat, szmat, szmat... Nie miało to absolutnie nic wspólnego z sytuacją omówioną na początku, gdy trzeba było wyrwać jacht z bagniska sięgając po niekonwencjonalne sposoby, i w miarę możliwości nie łamiąc przepisów.
A poza tym mam zwyczaj odpowiadać na pozdrowienia, nawet z mijanych na Narwi motorówek. Bo ich sternicy nie uważają się za miszczuff manetki gazu, wiedzą że wobec kamieni na dnie wszyscy są równi.
Wypożyczanie bez uprawnień to największy idiotyzm ale ogromna KASA !!! Bezpieczeństwo na wodzie nie interesuje nikogo jak widać. Można też ratowników bez uprawnień zatrudnić….
Czekam niecierpliwie na zezwolenia do prowadzenia małych samochodów bez uprawnień ….Wspaniala idea…
Mozna też zrobić ogromne pieniądze ; )
Pozdrawiam wszystkich…. Z uprawnieniami…
Kasa ma się zgadzać, ale w innej kieszeni....
Patenty też się kupuje ……
Przerażające niestety……
KASA , dużo KASY !!!!