Któż z nas nie zna bohaterskiego rycerza – Juranda, który w powieści „Krzyżacy” Henryka Sienkiewicza dzielnie walczył z rycerzami zakonnymi aż do tragicznego finału? Jurand miał swoją siedzibę w grodzie w Spychowie. Czy chodzi o mazurską wieś o tej samej nazwie? Raczej nie ponieważ ta niegdyś nazywała się...Pupy.
Spychowo to stara, mazurska wieś. Przed II wojną światową jej nazwa to Puppen. Po 1945 r. spolszczono ją na Pupy. Z niej jednak nie byli zadowoleni sami mieszkańcy miejscowości. W końcu ponownie zmieniono nazwę – tym razem na Spychowo.
Powstaje więc pytanie, czy dawny Puppen (Spychowo) było faktycznie siedzibą dzielnego mazurskiego rycerza, Juranda, który toczył heroiczne boje z rycerzami zakonnymi?
Jak wskazują historycy i znawcy tematu, nazwa ta nie ma nic wspólnego ze Spychowem ze sławnej powieści Henryka Sienkiewicza pt. „Krzyżacy”. Jednakże może tu być pewne ziarnko prawdy. Na półwyspie zwanym Zamczysko na Jeziorze Spychowskim istniał kiedyś rycerski gródek. Może jednak mieszkał tam w średniowieczu dzielny rycerz walczący z Krzyżakami, o którym słyszał Henryk Sienkiewicz? Tego się pewnie nie dowiemy jednak to nie zmienia faktu, że mazurskie Spychowo warto odwiedzić.
W głębokich borach Puszczy Jańsborskiej (obecnie – Puszczy Piskiej) na wielkiej polanie nad jeziorem Pupek od niepamiętnych czasów znajdowała się mała osada smolarzy i węglarzy, wypalających węgiel drzewny, o nazwie Puppen. Na półwyspie tego jeziora po opanowaniu tych ziem przez Zakon Krzyżacki, prawdopodobnie na miejscu dawnego grodziska pruskiego, wzniesiono warownią strażnicę.
Strzegła ona ważnej strategiczne wojenno – handlowej drogi równoległej do granicy z sąsiednim Mazowszem. Pozostałością po strażnicy – zameczku jest dziś tylko nazwa półwyspu oraz okop położony 2km na wschód od wsi.
Łańcuch takich strażnic miał nie tyle znaczenie obronne, gdyż nieliczna załoga nie była w stanie stawić większy opór, lecz ostrzegawcze. Zapalenie, w razie najazdu, kilku pobliskich szop lub stodół miało ostrzec załogi zamków położonych dalej od granicy o nadchodzącym niebezpieczeństwie. Pogranicze to było niespokojne. Często w tych stronach pojawiali się Litwini lub też agresorzy z pobliskiego Mazowsza.
Osada leśna w połowie XV wieku przekształciła się w wieś czynszową, a strażnicę, która po sekularyzacji Zakonu Krzyżackiego i powstaniu świeckiego księstwa pruskiego straciła swoje znaczenie, przebudowano na zameczek myśliwski.
Gośćmi w zameczku myśliwskim w Pupach bywali też królowie polscy. W czerwcu 1639 roku nocował tu Władysław IV ze swym dworem podczas podróży na spotkanie z księciem elektorem w Szczytnie. Podobnie w czerwcu 1698 roku gości tu król August II Mocny w czasie swojej podróży do Piszu na spotkanie z księciem pruskim Fryderykiem III.
Tu swój rewir łowiecki miał pierwszy książę pruski Albrecht, królowie pruscy oraz ostatni cesarz niemiecki Wilhelm II. Po dojściu do władzy nazistów upatrzył sobie ten rejon wielki łowczy III Rzeszy, pupilek Hitlera, Herman Goring. Do Pup nadszedł pociąg pełen materiałów budowlanych przeznaczonych na wzniesienie nowego zameczku myśliwskiego. Wybuch wojny udaremnił te zamiary.
Około roku 1645 na Pupskiej Strudze spiętrzono wodę i zbudowano kuźnię. W połowie XVII wieku emigranci z Niemiec z finansową pomocą księcia pruskiego znieśli na rzece młyn wodny, a w środku wsi piec do wytapiania z korzeni drzew iglastych smoły, dziegciu i terpentyny. Potem w tym miejscu powstała fabryka o tym samym profilu, która przetrwała aż do czasów powojennych.
W roku 1781 w miejscu odległym od Pup o pół mili pruskiej w kierunku Faryn, na polanie w lesie, powstała huta szkła. Zbudowany przez Andreasa Wilońskiego zakład produkcyjny korzystał z miejscowych surowców – popiołu drzewnego i piasku. Wyroby tej huty – zielone butelki – znane były w owych czasach w całych Prusach. W pełni rozkwitu zakład zatrudniał 200 robotników i był jak na owe czasy dużym przedsięwzięcie.
Pupy – mała osada a potem wieś przemysłowo-rolnicza dzieliły losy tysięcy wsi wschodnio-pruskich. Niszczyły ją wojny, przemarsze wojsk, pożary, głody i „morowe powietrze”. To ostatnie wprawdzie rzadko tu zaglądało. Ukryta wśród wielkich lasów osada w czasach epidemii często była schronieniem władców z Królewca. Podczas najazdów ludność wraz z dobytkiem uciekała w lasy, ratując życie i mienie. Na odbudowę zniszczonych chat drewna w okolicy nie brakowało.
Koniec XIX i początek XX wieku to okres szybkiego rozwoju wsi. Rozpoczęto budowę dróg bitych, a w roku 1894 powstała linia kolejowa Olsztyn – Ełk, która połączyła Pupy ze światem i ułatwiła eksploatację bogactw leśnych i rozwój przemysłu. W tym czasie powstało wiele murowanych domów, młyn, dwa tartaki. Rozbudowano fabrykę smoły, dziegciu i terpentyny. Przy drodze do Kierwika zbudowano dom gminny, w którym mieściło się przedszkole, mieszkania dla jego wychowawczyń, pielęgniarki i położnej.
Wybuch I Wojny Światowej przerwał ten harmonijny rozwój wsi. 23 sierpnia 1914 roku do wsi wtargnęły wojska rosyjskie. Większość mieszkańców schroniła się w lasach. Żołnierze splądrowali wieś i podpalili kilka domów, by po kilku dniach w popłochu opuścić osadę. Życie powoli wracało do normy, ale przez kilka miesięcy do uszu mieszkańców dochodził huk artyleryjskiej kanonady troczących się nad granicą walk.
Ponad 20-tu mieszkańców wsi nie wróciło z frontów I Wojny Światowej. Ich pamięci poświęcone zostały tablice z nazwiskami zawieszone na ścianach kościoła. Tablice te można było zobaczyć jeszcze na początku lat 80-tych XX wieku.
W maju 1939 roku w Pupach mieszkało ponad półtora tysiąca ludzi. Wieś była zamożna. Istniał tu klub sportowy „Masowia”, męsko-żeński chór i placówka Niemieckiego Czerwonego Krzyża. Prężnie działała ochotnicza straż pożarna wyposażona w dobry sprzęt i zmotoryzowana.
II Wojna Światowa obeszła się z wsią niełaskawie. Oddziały Armii Czerwonej, które 24 stycznia 1945 roku zajęły wieś, spaliły 12 domów mieszkalnych, kilkanaście budynków gospodarczych, cegielnię i budynki nadleśnictwa. Kilkanaście osób zginęło z ręki zwycięzców. Pochowano ich w zbiorowej mogile, która do dziś istnieje na tutejszym cmentarzu. Wielu mieszkańców zmarło podczas ucieczki na zachód w surowych zimowych warunkach. Z kilkunastu osób wywiezionych w głąb ZSRR nikt nie wrócił do rodzinnej wsi.
Po wojnie do wyludnionej wsi napłynęło wielu osadników z Kurpii i Mazowsza. Lata powojenne były trudne, lecz Pupy, w odróżnieniu od innych miejscowości w powiecie szczycieńskim, nie stały się martwą wsią. Ruszyły dwa tartaki, uruchomiono i rozbudowano fabrykę kalafonii i terpentyny.
Dzięki pracowitości i inicjatywie mieszkańców wieś Spychowo stała się zagłębiem pieczarkowym co w znacznym stopniu, obok turystyki, stało się źródłem dochodów wsi.
Obecnie Spychowo, dawne Pupy, to duża zamożna wieś wyposażona w wodociąg, kanalizację, dużą sieć sklepów i restauracji. Rozbudowane wokół wsi osiedla letniskowe mają zapewnioną obsługę i zaopatrzenie. Upadła niestety fabryka kalafonii i terpentyny, ale w pozostałych po niej budynkach uruchomiono rozlewnię gazu płynnego Shell – Gas Polska.
W pobliżu wsi powstała leśna ścieżka dydaktyczna, a w roku 2008 otwarty został rowerowy Szlak Juranda, którego znaczny odcinek obejmuje lasy spychowskie. Nad brzegiem Jeziora Spychowskiego, w pobliżu siedziby nadleśnictwa, w samym centrum wsi powstał amfiteatr, w którym od kilku lat odbywają się wpisane w letni kalendarz cykliczne imprezy: Powrót Juranda do Spychowa, Otwarte Przeglądy Chórów, turnieje sygnalistów myśliwskich i inne.
Przy Nadleśniectwie Spychowo powstały Leśny Ośrodek Edukacji Ekologicznej i muzeum leśne. W okolicy Spychowa rozwija się ożywiony ruch turystyczny. Można tu uprawiać turystykę pieszą ,rowerową i wodną. Słynny szlak kajakowy Krutyni, pięknie opisany przez Melchiora Wańkowicza w „Na tropach Smętka”, od lat przyciąga rzesze wodniaków spragnionych kontaktu z naturą.
Na podstawie Spychowo.com
Serwis mazury24.eu nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy i opinii. Prosimy o zamieszczanie komentarzy dotyczących danej tematyki dyskusji. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe, naruszające prawo będą usuwane.