Ruszamy w rejs po mazurskich jeziorach. Przed nami czas wspaniałych atrakcji, odpoczynku, zwiedzania, żeglowania czasami walka z naturą. Jednak każdy z nas musi też czasami przybić do brzegu. Jest wielu żeglarzy, którzy do mazurskich portów nie wpływają, tylko cumują na dziko – z dala od tłumu turystów czy innych żeglarzy. Jeśli i Wy chcecie poznać dzikie Mazury podczas rejsu, musicie wiedzieć jak przybić i zacumować z dala od najbliższego portu, czyli „na dziko”
Cumowanie na dziko na mazurskich jeziorach jest jak najbardziej możliwe. To odpowiednia opcja dla tych żeglarzy, którzy podczas swoich wolnych dni chcą uciec od zgiełku tłumów turystów, zatłoczonych mazurskich portów i pobyć sam na sam z mazurską przyrodą jedynie w otoczeniu rodziny czy najbliższych znajomych. Można znaleźć wiele miejsc na szlaku mazurskich jezior, gdzie bez problemu zacumujemy łódź, zejdziemy na ląd, rozstawimy namiot, rozpalimy ognisko i wypoczniemy w cieniu drzew.
Warto jednak zdawać sobie sprawę, że cumowanie na dziko na mazurskich jezior będzie się jednak różniło od przybicia do portu. Tu musimy uważać na kilka aspektów.
Przede wszystkim przed cumowaniem na dziko warto rozpoznać dobrze dno jeziora przy brzegu. Nie podejmujmy prób cumowania tam, gdzie dno jest kamienne. Z pewnością skończy się to uszkodzeniem łodzi. Wybieramy więc miejsca, gdzie dno jeziora przy brzegu jest łagodne i piaszczyste.
Warto też wiedzieć, gdzie cumowanie na dziko na mazurskich jeziorach jest surowo zabronione.
Absolutnie nie wolno cumować łodzi do drzewa – za to możemy narazić się na wysoki mandat.
Jak więc zacumować nasz jacht na dziko na Mazurach? Przede wszystkim powinniśmy na łodzi posiadać wkręt do cumowania, tzw. świder. Ewentualnie może to być zwykły palik. Wbijamy go na brzegu mocno w ziemię i do niego przywiążemy nasz jacht.
Dużej uwagi wymaga również sam manewr cumowania na dziko na mazurskich jeziorach. Jeśli już wybierzemy odpowiednie miejsce i sprawdzimy, że dno jest łagodne i piaszczyste, należy wolno i delikatnie podchodzić łodzią do brzegu. Koniecznie pamiętajcie o uniesieniu płetwy sterowej, miecza oraz silnika (w przypadku silników stacjonarnych - nie cumujemy nigdy rufą! - tylko dziobem),
W odległości około 15 metrów od brzegu wyrzucamy kotwicę. Natomiast w trakcie manewrów uwagę i ostrożność musi zachować cała załoga łodzi. Jedna osoba powinna być cały czas obecna na dziobie łodzi, aby sprawdzać głębokość, uważać na gałęzie, inne przeszkody, ewentualne otarcie jachtu o dno.
Należy równie uważnie obserwować to, co nad nami, aby nie zahaczyć masztem o gałęzie. Idealnymi jachtami do cumowania na dziko są te o niskim zanurzeniu.
Kiedy już bezpiecznie dobijemy do brzegu, pamiętajmy, że jesteśmy na łonie natury, gdzie bytują zwierzęta. Nie bądźmy hałaśliwi, nie włączajmy głośno muzyki. Jeśli w pobliżu nie ma miejsc do pozostawienia śmieci, zbierzmy je w plastikowe worki. Ogniska rozpalajmy tylko w miejscach do tego specjalnie wyznaczonych lub odpowiednio zabezpieczmy ognisko.
Szanujmy i dbajmy o mazurską przyrodę. Nie należy ona tylko do nas.
Szukacie jachtu na zwiedzanie Mazur, na odkrywanie tysięcy dzikich i urokliwych miejsc - sprawdźcie nasze oferty czarterów.
Serwis mazury24.eu nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy i opinii. Prosimy o zamieszczanie komentarzy dotyczących danej tematyki dyskusji. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe, naruszające prawo będą usuwane.
Np. cumowanie na dziko na "wkrętach" chyba tylko ja to stosuję. Nikt tego nie egzekwuje!
Miejsca do cumowania na dziko ... wszędzie ktoś już jest albo był...
Proszę i oczekuję coś nowego