Czy dawni mieszkańcy Mazur obchodzili Tłusty Czwartek? Czy objadali się pysznymi pączkami, tak jak dziś My? Nic z tych rzeczy. Dawniej na Mazurach tego dnia nie świętowano. Co nie oznacza, że w okresie karnawału Mazurzy specjałów nie jadali. Były też pączki – jednak całkiem inne niż znane nam obecnie.
Tłusty Czwartek i zwyczaj jedzenia słodkich pączków na Mazury przywędrował już po zakończeniu II wojny światowej, wraz z nowymi osadnikami z całej Polski – również z utraconych Kresów Wschodnich. Przedtem w tym regionie pączków w tym dniu specjalnie nie jadano. Mazurzy mieli jednak inne, również ciekawe tradycje.
Dawni Mazurzy obchodzili w tym okresie „zapusty”. Bawili się wtedy wszyscy mieszkańcy wsi. W domach piekli pączki i „plince", przygotowywali lepsze niż zwykle jedzenie. W karczmach zaś odbywały się tańce, organizatorkami, których były kobiety. One to wykonywały tańce o znaczeniu magicznym, na przykład z wysokimi podskokami, aby len dobrze rósł.
Skoki "na len" odbywały się w ostatni wtorek karnawału, w poniedziałek zaś wykonywano je po to, aby dobrze rosły kartofle, a w niedzielę - zboże.
Mazurzy pączki jadali. Jednak bardzo byście się zdziwili ich wyglądem i smakiem. Bardzo się od naszych słodyczy różniły. Takie przekąski przygotowywano w okresie zapustów. Nie były jednak słodkie, a słone oraz zawierały kawałki tłustego mięsa, głównie skwarki. Stąd w tradycji ten dzień nazywamy właśnie tłustym, a nie słodkim czwartkiem.
W Polsce dopiero w XVI wieku zaczęto jadać pączki w słodkiej wersji – z orzeszkami laskowymi lub migdałami. Był to jednak przez bardzo długi okres przysmak wyższych warstw społecznych.
Na wsiach, w biedniejszych regionach nadal jadano pączki na słono. Niestety nie wiadomo skąd do naszego kraju przywędrowały pączki w słodkiej wersji. Niektórzy podają, że ten rarytas pochodzi z Wiednia.
Na Mazurach uważano, że aby len rósł dobrze, należało jechać jak najdalej saniami, które ciągnęły konie najlepiej w towarzystwie źrebaka. Oprócz dźwięku dzwoneczków słychać było pieśni śpiewane przez uczestników kuligu przy akompaniamencie harmonii oraz śmiech, gdyż wszyscy byli bardzo weseli.
Zabawy odbywały się w domach. Dziewczyny przygotowywały jedzenie, a chłopcy przywozili wódkę.
Na Mazurach żywa była tradycja chodzenia orszaków przebierańców, wśród których były postacie zwierząt (niedźwiedź, koza, bocian). Zwyczaj ten jest przeżytkiem z czasów pogańskich. Była to tzw. "magia wegetatywna", czyli działania zmierzające do wymuszenia na przyrodzie obfitych plonów w nadchodzącym roku. Koza symbolizowała płodność, rozrodcze siły przyrody, bocian - siły przyrody przyjazne człowiekowi, a niedźwiedź - wrogie.
Serwis mazury24.eu nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy i opinii. Prosimy o zamieszczanie komentarzy dotyczących danej tematyki dyskusji. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe, naruszające prawo będą usuwane.
Artykuł nie ma jeszcze komentarzy, bądź pierwszy!