Ekspresówka przez Mazury planowana jest od wielu lat i zawsze budziła spore kontrowersje. Niedawno jednak wrzenie sięgnęło niemal zenitu, gdy przedstawiono warianty fragmentu drogi z Mrągowa do Ełku. Trasa ma przechodzić przez środek Mazur.
Trasa (międzynarodowa, o parametrach drogi ekspresowej, wpisana do transeuropejskiej sieci transportowej TEN-T) ma prowadzić od Ełku przez Mrągowo do Olsztyna – ponad 70 kilometrów w samym sercu Mazur.
Planowane są cztery pasy ruchu i przecięcie Mazur dokładnie w poprzek – jezdniami, mostami i estakadami przez jeziora, bagna i cenne tereny przyrodnicze. Drogowcy rozważają trzy warianty. Pierwszy i drugi (A i B) zakładają poprowadzenie trasy w korytarzu zbliżonym do istniejącej i wymagającej remontu drogi krajowej nr 16, z planowaną budową mostu przez południową część jeziora Tałty tuż koło Mikołajek.
Wariant C wiąże się z budową mostów nad jeziorami Juksty koło Mrągowa i Tałty w pobliżu Rynu.
To właśnie ostatni wariant, oznaczony jako „C” budzi największe kontrowersje. Emocje są tak duże, że zorganizowano akcję „Ratujmy Mazury”, która zaczęła zbieranie podpisów przeciwko inwestycji (zebrano już kilkanaście tysięcy podpisów).
Przeciwko są także samorządy Rynu, Mrągowa, Mikołajek i Orzysza – i domagają się rzetelnych rozmów, a nie podejmowania decyzji zza biurka. Opinię wydał także samorząd województwa – jest za inwestycją, ale powinna ona uwzględnić czynniki społeczne, ekonomiczne i środowiskowe. Sytuacji nie poprawia fakt, że GDDKiA zdaje się pomijać zdanie mieszkańców w tej kwestii.
Konsultacje społeczne zorganizowano po cichutku, bez żadnej informacji, w takich godzinach, że uniemożliwiono ogromnej liczbie ludzi udział w nich. A nawet jeśli ktoś był, to się okazywało, że drogowców zdanie uczestników nie bardzo interesuje.
Samorządy wskazują na poważne zagrożenia związane z tym właśnie wariantem. Burmistrz Mikołajek, Piotr Jakubowski mówił na łamach Gazety Wyborczej, że teren inwestycji to bagna i tereny podmokłe wymagające albo utwardzenia punktowego, albo całkowitej wymiany gruntu. Oznacza to likwidację tutejszych torfów, przez które płynie woda z jeziora Tałtowisko do Łuknajna, Śniardw. A jeżeli nie będzie przepływu wody to…no cóż. Znikną jeziora. Jako pierwsze Łuknajno i rezerwat przyrody, potem niewiele głębsze Śniardwy. Zaburzony zostanie system wodny Wielkich Jezior, a to oznacza pustkę w studniach. Już teraz podczas suszy wodę do niektórych miejscowości trzeba dowozić beczkowozami.
Jerzy Szmit, szef olsztyńskich struktur PiS, dawny marszałek województwa, ostro skrytykował protestujących. Wskazuje, że głosy sprzeciwu nie powinny powstrzymać drogowców przed realizacją zamierzeń. Jego zdaniem to „wakacyjni” Mazurzy odwiedzający region okazjonalnie, by tutaj wypocząć i zaznać spokoju i osoby, które już zarobiły duże pieniądze i wybudowały sobie na Mazurach piękne rezydencje, by żyć w spokoju. Dodał kolejną grupę protestujących – to ci, którzy chcą województwo warmińsko-mazurskie zamienić w skansen, w którym zatrzymał się czas, a przyroda ma pierwszeństwo przed potrzebami człowieka.
Jerzemu Szmitowi odpowiedzieli organizatorzy akcji „Ratujmy Mazury”. „Nie jesteśmy awanturnikami, warszawiakami ani ekoterrorystami. Jesteśmy - podobnie jak Pan - mieszkańcami regionu” – napisali do Jerzego Szmita. –„Ma Pan rację, że nasze województwo odbiega od reszty Polski. Nie tylko brakiem drogi ekspresowej. Odbiega, bo jest wyjątkowe dzięki Krainie Wielkich Jezior Mazurskich. To ona ściąga do nas turystów – ludzi, z których pieniędzy również żyjemy. To ona rozsławia tę część kraju na całą Polskę i nie tylko. Taka jest już natura tej naszej ziemi. Nie jest nią przemysł ciężki, logistyka – nie tutaj. Realizacja drogowych ambicji kosztem mieszkających tu ludzi, funkcjonującej turystyki i zachowanej przyrody świadczy o krótkowzroczności. Mieszkańcy, turystyka, rolnicy, przemysł – wszyscy – skorzystaliby na modernizacji istniejących dziś dróg i uwolnieniu Mazur od międzynarodowego tranzytu towarowego i tirów. Dobrze Pan wie, że jak tylko powstanie dla nich szlak, pojawią się ich tysiące. Zostawią po sobie hałas i spaliny.
O tym, jaki wariant zwycięży, wiadomo będzie pod koniec roku. Szacunkowe koszty poprowadzenia drogi S16 to 2,5-4,5 mld złotych. Dokładną kwotę trudno podać ze względu na trudne i nieprzewidywalne warunki gruntowo-wodne.
Źródło: http://www.tawernaskipperow.pl
Serwis mazury24.eu nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy i opinii. Prosimy o zamieszczanie komentarzy dotyczących danej tematyki dyskusji. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe, naruszające prawo będą usuwane.