ReklamaA1 - Papugarnia Wilkasy

Jak dawni Mazurzy witali nowy rok? W ciszy, bez zabaw i z przesądami

BieżąceHistoria29 grudnia 2023, 7:47Komentarzy: 0
Jak dawni Mazurzy witali nowy rok? W ciszy, bez zabaw i z przesądami
 fot. Skansen Budownictwa Ludowego w Olsztynku.

Przełom roku, kiedy stary się kończył, a nowy dopiero zbliżał był dla dawnych mieszkańców Mazur ważnym wydarzeniem. Byli ludem bardzo przesądnym, i do wytycznych wielowiekowej tradycji podchodzili bardzo poważnie. Nie było hucznych zabaw sylwestrowych, a Nowy Rok witano wypełniając wiele, zapomnianych już dziś rytuałów.

Jeszcze kilkadziesiąt lat temu Sylwester na Mazurach wyglądał całkiem inaczej. Zamiast zabaw, muzyki, radości i huku petard, było skupienie, wypełnianie rytuałów i próby spojrzenia w przyszłość. Na pewno nie był to dla dawnych mieszkańców tych ziem okres radości i zabaw, a raczej niepokoju i obaw.
 

To był czas pełen magii na Mazurach

Sylwester i Nowy Rok przypadały w najbardziej magicznym dla Mazurów okresie w całym roku, tj. w czasie tzw. dwunastek liczonych od Bożego Narodzenia do Trzech Króli. Wtedy przepowiadano pogodę na cały rok, urodzaj, narodziny i odejścia bliskich.
 

Noworoczne przesądy dawnych Mazurów

Przed zmrokiem gospodarz kropił wodą święconą dom, zagrodę i stodołę, aby ochronić je przed pożarem.

W nocy nie należało wychodzić na rozstajne drogi ani też przekraczać granicy wioski, miało tam bowiem czyhać na człowieka zło. Inne wierzenie głosiło, że jeśli w Nowy Rok pierwszy do domu wejdzie mężczyzna, to w gospodarstwie przyjdą na świat zwierzęta płci męskiej.

Młodzież zbierała się przy płocie, którym mocno potrząsała. Następnie nasłuchiwano, z której strony szczekały psy; to stamtąd miał przyjść przyszły mąż lub żona. Poza tym z ogniska w piecu można było wypatrzyć, co czekało człowieka w nadchodzącym roku.

Dawni Mazurzy zabiegali o zdobycie dużych ryb na ostatnią w roku kolację. Wierzono, że duże ryby zjedzone tego wieczoru zapewnią duże pieniądze i bogactwo przez cały rok. W Nowy Rok zaś piekli ciastka zwane nowolatkami, które potem trzymali w domu, by szczęściło się w obejściu.

Mazurzy przestrzegali także zasady, by do północy w Sylwestra zwrócić wszystkie pożyczone rzeczy i spłacić długi.

Młode dziewczęta w sylwestrową noc na Mazurach spędzały na wiele sposobów. Głównie wróżyły sobie zamążpójście, m.in. lały ołów, wyciągały ze strzechy kłosy i sprawdzały, czy są w nich ziarna, wystawiały buty za próg. Gospodarze pilnowali, kto pierwszy tego dnia przekracza próg ich domu; jeśli był to mężczyzna w nadchodzącym roku w gospodarstwie wśród zwierząt miały się rodzić samice, przyjście kobiety wróżyło narodziny samców.
 

Sylwester w domach dawnych Mazurów – odwiedziny duchów i człowiek bez głowy

Zgodnie z dawnym zwyczajem wieczorem uprzątano izbę, a podłogę posypywano piaskiem. Ściany i sufit przystrajano choinkami. Tej nocy spodziewano się odwiedzin dusz zmarłych, które swoje ślady pozostawiały właśnie na piasku. Na Mazurach w wieczór sylwestrowy należało schować nóż od sieczkarni, wierzono bowiem, że w przeciwnym wypadku następnego dnia wzrasta ryzyko znalezienia w słomie człowieka bez głowy.

W Sylwestra mazurskie gospodynie na słomie stawiały dzieżę, w której rozczyniały ciasto na wypiek noworocznych ciastek zwanych nowolatkami (lub nowelatkami). Wierzono, że zapewniają one spokój i dobrobyt; częstowano nimi gospodarskie zwierzęta, by były zdrowe. Nowolatki suszono i starannie przechowywano przez cały rok. Gdy chorowało bydło - leczono je nimi.

Magicznej mocy od nowolatek nabierała słoma, na której rosło ciasto. Gospodarze owijali nią potem owocowe drzewka. Odważniejsi chłopi stawiali sobie na głowę miskę, w której rosło ciasto na noworoczne wypieki, i po drabinie wchodzili na dach, by - ciągle z miską na głowie - zajrzeć do komina. W ten sposób można było zobaczyć tych, którzy w nadchodzącym roku umrą. Był to jednak zabieg niebezpieczny, ponieważ kowal z Wielbarka pod Szczytnem, który tak uczynił, zmarł kilka dni później. Wieść niosła, że w kominie zobaczył samego siebie.

Wierzenia Mazurów w okresie tzw. dwunastek opisał Max Pollux Toeppen, urodzony w 1822 roku w Królewcu nauczyciel i dyrektor szkoły w Olsztynku, a zarazem badacz, znawca i dokumentator życia Mazurów. Toeppen po polsku znał pojedyncze słowa, a swoje uwagi etnograficzne spisywał po niemiecku.

ReklamaC1 - Restauracja Kormoran

Jak się czujesz po przeczytaniu tego artykułu ? Głosów: 4

  • 4
    Czuje się - ZADOWOLONY
    ZADOWOLONY
  • 0
    Czuje się - ZASKOCZONY
    ZASKOCZONY
  • 0
    Czuje się - POINFORMOWANY
    POINFORMOWANY
  • 0
    Czuje się - OBOJĘTNY
    OBOJĘTNY
  • 0
    Czuje się - SMUTNY
    SMUTNY
  • 0
    Czuje się - WKURZONY
    WKURZONY
  • 0
    Czuje się - BRAK SŁÓW
    BRAK SŁÓW

ReklamaB0 - Moja Koja

Daj nam znać

Jeśli coś się na Mazurach zafascynowało, wzburzyło lub chcesz się tym podzielić z czytelnikami naszego serwisu
Daj nam znać
ReklamaB1 - Amax
ReklamaA2 - Odysseya Yachts