Okres jesienny, a już zwłaszcza listopad to czas kiedy częściej interesujemy się tym co zagadkowe, tajemnicze, czego nie rozumiemy. Czyli mówiąc wprost – opowieściami o duchach i nawiedzonymi miejscami. Takie, według wielu informacji, występują w całym kraju. Również na Mazurach jest kilka takich lokalizacji „z dreszczykiem”. Może warto je odwiedzić podczas kolejnego urlopu?
Naszą podróż po „strasznych Mazurach” zaczynamy od miasteczka Ryn, a właściwie pokrzyżackiego zamku ulokowanego w tym miejscu.
Według lokalnych podań, straszy tam płacząca dama. Zjawa ma być duchem Anny, żony księcia Witolda, zamordowanej przez Krzyżaków, którzy mieli zamurować ją żywcem wraz w dziećmi w ścianach zamkowych komnat. Jeszcze dziś podobno można usłyszeć płacz zrozpaczonej matki, rozbrzmiewający nocą na zamku.
Jak powiedziała PAP Life kustosz Zamku Ryn Wiesława Bujwid, Duch Białej Damy, to dobry i niegroźny duch. Interesujące jest to, że objawia się wyłącznie mężczyznom, którzy zagubili się w zamku. Księżna Anna wskazuje drogę do komnat. Według kustosz, kilka osób przyznało, że widziało w oddali białą postać, która unosiła się w powietrzu. To jednak nie jedyna ciekawostka związana z zamkiem.
- W Rynie krążą legendy na temat tajemnych korytarzy łączących dawną krzyżacką twierdzę z okolicznymi budynkami. Z różnych opowieści wiemy o przynajmniej trzech podziemnych przejściach, które w przeszłości mogły służyć Krzyżakom w celach obronnych - zdradza Bujwid.
Warto się tam wybrać i wsłuchać w ciszę – może coś usłyszymy, zobaczymy?
Wielbark – powiat szczycieński. Według miejscowych legend straszyć ma tam w budynku plebanii przy kościele ewangelickim duch młynarskiego pachołka, który w tym obiekcie się powiesił. Kościół i znajdująca się obok plebania stoją do dzisiejszego dnia. Czy jednak ktoś odważy się tam pójść po zmroku?
Węgielsztyn, pow. Węgorzewski. Na trasie z Węgorzewa do Węgielsztyna, kiedy już miniemy dwa ronda, to po lewej stronie drogi zobaczymy Lisią Górę. Musimy jej dobrze wypatrywać ponieważ coraz bardziej zarasta krzakami i drzewami.
Według miejscowych legend na tym wzgórzu znajdował się niegdyś zamek, który miał w całości zapaść się po ziemię. Jedynym śladem po istnieniu takiego obiektu miała być żelazna, potężna pokrywa.
Według miejscowej legendy, bawiące się na wzgórzu dzieci kiedyś zauważyły, że ciężka pokrywa jest odsunięta. Wiedzione ciekawością zeszły po drewnianych schodach do podziemi. Tam zaś dotarły do dużej komnaty, pełnej kosztowności – drogich kamieni i złota.
Wtedy z ciemności usłyszały głos: „My jesteśmy przeklęci i wy jesteście przeklęte!”. Przerażone dzieci pobiegły w górę schodami, a tam… ciężka klapa była znowu zasunięta. Jak głoszą miejscowe podania, w ciche noce, przy blasku księżyca, około północy można usłyszeć jęki, płacze i szlochy zaginionych dzieci.
Talusy, pow. Ełcki. Tu musimy dotrzeć do szosy łączącej Orzysz z Ełkiem. Tam znajdziemy niewielką, boczną drogę przy której znajduje się góra z cmentarzem z czasów I wojny światowej. Rodowici Mazurzy wzniesienie nazywali Pielakornią. Wierzyli, że stał tam kiedyś zamek, który zapadł się do wnętrza góry.
Natomiast raz na pięćdziesiąt lat pojawiać się tam ma cała w bieli, niewinna córka przeklętego pana zamku i prosi przechodzącą kobietę o kupienie w Ełku butów. Zjawa wręcza pieniądze i stawia warunek – nie wolno się targować przy kupnie. Legenda głosi, że jeśli biała pani otrzyma nowe buty, z zapadłego zamku i jego mieszkańców zostanie zdjęte zaklęcie, a wybawicielka stanie się bogata. Podobno zjawę widziano wielokrotnie w tym miejscu.
W budynku dawnego dworku z pierwszej połowy XVIII w. mieści się obecnie Muzeum Kultury Ludowej. Według lokalnych informacji znajdują się tam wiekowe drewniane schody, na których około północy ma pojawiać się mężczyzna w długim, czarnym, skórzanym płaszczu. Raz widziany był w kapeluszu, innego razu świecił łysiną.
Już pierwsza polska rodzina, która przeniosła się tu z Wileńszczyzny w 1945 r., nie wytrzymała w dworku nawet kilku nocy. Duch miał być bardzo uciążliwy. Kto tam straszy? To ponoć duch SS-manna, który długo umierał w tym domu na przełomie 1944 i 1945 r., gdy urządzono w nim szpital polowy. Pracownicy muzeum, zagadywani o ducha w czarnym płaszczu, znacząco się uśmiechają.
Na koniec zamek w Reszlu. Co prawda nie zachowały się żadne wzmianki o duchach czy innych niesamowitych zjawiskach w tym obiekcie, jednak warto tu zajrzeć – ponieważ właśnie w okolicach zamku w Reszlu zapłonął ostatni stos w procesie o czary w Europie.
Zamek w latach 1350-1401 i jest niemym świadkiem długotrwałego konfliktu polsko-krzyżackiego. Zamek był bowiem wielokrotnie oblegany i zdobywany. Jest więc miejscem wielu toczonych bitew w średniowieczu. Gotycki zamek w Reszlu był tzw. zamkiem biskupim, czyli siedzibą biskupa. Obiekt został wzniesiony prawdopodobnie na terenie zniszczonej osady pruskiego plemienia Bartów.
Ostatnią spaloną na stosie ofiarą była Barbara Zdunk. Sprawa oskarżenia zaczęła się od pożaru, który w 1807 roku strawił prawie całą zabudowę Reszla.
W śledztwie nie udało się znaleźć winnego, zatem podejrzenie padło na kobietę od lat oskarżaną o czary. Mimo tortur w śledztwie nie przyznawała się do winy. Po kilku latach zapadł wyrok uznający Barbarę Zdunk za winną zarzucanego czynu i skazano - jako oskarżaną również o czary - na spalenie na stosie.
21 sierpnia 1811 roku skazaną przewieziono na Szubieniczną Górę blisko Reszla, gdzie egzekucji dokonał kat z Lidzbarka Warmińskiego. Pamiątką po tych wydarzeniach jest piwnica na zamku w Reszlu, gdzie najprawdopodobniej Barbara Zdunk była więziona i gdzie chętnie zaglądają teraz turyści.
Zamek można zwiedzać samemu lub z przewodnikiem. Można tu obejrzeć sale z eksponatami typu narzędzia tortur, salę rycerską, pamiątki poświęcone spalonej ostatniej czarownicy Barbary Zdunek (kobieta była sądzona za czary i przed egzekucją – spaleniem na stosie - osadzona w lochach na zamku w Reszlu), podziemne lochy i basztę.
Serwis mazury24.eu nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy i opinii. Prosimy o zamieszczanie komentarzy dotyczących danej tematyki dyskusji. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe, naruszające prawo będą usuwane.
Artykuł nie ma jeszcze komentarzy, bądź pierwszy!