Dwa małe łosie straciły matkę w zdarzeniu drogowym. Potem wiele godzin chodziły same w pobliżu miejsca zdarzenia, co było ryzykowne dla nich i kierowców. Policjanci zainteresowali się losem zwierząt, poprosili o pomoc weterynarza - Mateusza Kasztelana, który wcześniej pomagał w podobnych sytuacjach. Okazało się, że zwierzęta wymagały profesjonalnego wsparcia, dlatego bezpiecznie trafiły do specjalistycznego ośrodka.
Codzienna praca policjantów pełna jest nietypowych zdarzeń i interwencji. Wymaga też od policjantów wrażliwości i spostrzegawczości.
Policjanci z Ełku dostali w poniedziałek zgłoszenie, że w gminie Stare Juchy kierowca osobowego renault uderzył w klempę, która wybiegła mu przed auto. Zwierzę nie przeżyło tego zdarzenia. Jak się okazało, samica przemieszczała się z dwoma małymi.
Gdy po kilku godzinach policjanci obsługiwali inne zdarzenie drogowe w pobliżu tego miejsca, dostrzegli dwa małe łosie, które wciąż zdezorientowane wędrowały nieopodal. Policjanci zaniepokoili się ich losem, bo młode zwierzęta ewidentnie wymagały wsparcia, a nieustanne spacery przy ruchliwej jezdni, mogły się dla nich skończyć tragicznie.
Nieoceniona w tym przypadku okazała się pomoc Mateusza Kasztelana weterynarza z Ełku, do którego policjanci się zwrócili. On bezinteresownie poświęcił swój czas, przyjechał na miejsce i zorganizował transport młodych łosi do specjalistycznego ośrodka rehabilitacji zwierząt w Grzędach. Tam młode dostaną profesjonalną pomoc, aby mogły wrócić do swojego naturalnego środowiska.
Serwis mazury24.eu nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy i opinii. Prosimy o zamieszczanie komentarzy dotyczących danej tematyki dyskusji. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe, naruszające prawo będą usuwane.
Artykuł nie ma jeszcze komentarzy, bądź pierwszy!