Wpływamy w kanał Jegliński i po chwili docieramy do śluzy Karwik. Tu śluzujemy się w dół, odwrotnie niż w Guziance. Odbywa się to bezproblemowo i bez zbędnego oczekiwania, ponieważ ruch tutaj jest niepomiernie mniejszy niż w pozostałych częściach szlaku. Przed nami około 5 kilometrów kanału, który niedawno przechodził remont nabrzeży i w którym obowiązuje ograniczenie prędkości.
Po jego minięciu wypływamy na ostatnie już jezioro szlaku WJM. Roś to rynnowe jezioro złożone z trzech długich ramion, układających się w kształt zbliżony do litery "S", oraz dwóch dość rozległych zatok. Już na wyjściu z kanału, dokładnie na wprost, napotkamy przeszkodę w postaci mielizny, na szczęście oznakowanej kardynałkami. Dalej głębokość jest bezpieczna.
Patrząc w prawo, na przeciwległym brzegu widzimy zabudowania Pisza - ostatniego większego miasta szlaku WJM, nazywanego też Bramą Mazur. A to z tego powodu, że właśnie tu rozpoczyna się szlak WJM, łącząc się jednocześnie ze szlakiem Pisy, prowadzącej z Mazur do królowej polskich rzek - Wisły. To właśnie w pobliżu wejścia na Pisę ulokowane są największe ośrodki turystyczne nad Rosiem.
Właściwie cały południowy brzeg pierwszego ramienia jest stosunkowo gęsto (jak na Roś) zagospodarowany polami namiotowymi, przystaniami i ośrodkami wypoczynkowymi. Sprzyjają temu zarośnięte pięknym lasem piaszczyste brzegi. Tutaj też panuje największy ruch na wodzie, choć w porównaniu z okolicami np. Mikołajek czy Giżycka, jest tu niemal pusto. Trochę to zaskakujące, zważywszy na fakt, że jest to jezioro najbliższe motorowodnym turystom ze Stolicy (jezioro nazywane jest też Warszawskim), a do tego wody do pływania jest tu całkiem sporo (wszystkie ramiona mają długość ok. 25km).
Jedną z przyczyn jest z pewnością brak nawodnej stacji paliw, co może być sporym problemem w przypadku większych jachtów.
Kolejna to pewne odizolowanie od pozostałej części mazurskich jezior - brak tu ruchu tranzytowego, pływają głównie rezydenci okolicznych miejscowości. Jak więc łatwo można się przekonać, Roś nie jest akwenem mocno eksploatowanym i nawet w środku sezonu można tu odpocząć od zgiełku i tłumów. Nieliczne, nawet jak na mazurskie standardy, przystanie czy biwakowiska, nie są w stanie zakłócić naturalnego, nieco dzikiego charakteru tego jeziora.
Ma to swoje plusy w postaci względnego spokoju i ciszy, jaki panuje zwłaszcza w dalszej części jeziora. I to pomimo braku jakichkolwiek ograniczeń w ruchu. Co ciekawe, wcale nie ma tu również zbyt wielu żaglówek.
Płyniemy więc w tamtym kierunku i docieramy do "skrzyżowania" tworzonego przez dwa ramiona główne oraz dwie spore zatoki - Bylicką na wprost i Rudzką na prawo, które otoczone lasami i łąkami, są dobrym miejscem na leniwy odpoczynek.
Po ich minięciu, kierujemy się na północny-zachód i przez wąski przesmyk pomiędzy trzcinami wpływamy do drugiego, środkowego ramienia (uwaga na sieci rybackie rozstawione w przejściu). W tym miejscu, poza pomostami miejscowości rozciągającej się na fragmencie prawego brzegu, jezioro otaczają tylko lasy i trzcinowiska.
Płynąc dalej docieramy do kolejnego zakrętu i ostatniego, północnego ramienia Rosia (zwanego Szczeskim), gdzie na brzegach lasy ustępują miejsca polom i łąkom. Tu jednak mogą wpłynąć tylko jednostki o małym zanurzeniu, ponieważ jezioro mocno się wypłyca (średnia głębokość oscyluje wokół 1-1,5m), a do tego jest bujnie zarośnięte wodną roślinnością.
Dalej robi się coraz płycej i bardziej wąsko, aż do zatoki, która wieńczy jezioro.
Tym sposobem bezpiecznie, zgodnie z przepisami i etykietą, a także w poszanowaniu przyrody, przepłynęliśmy cały szlak Wielkich Jezior Mazurskich - wszystkie szlakowe jeziora od północy na południe.
Poradnik - motorowodne Mazury - jezioro Roś
Jeśli możecie zapamiętajcie, zapiszcie, wydrukujcie lub dodajcie ten artykuł do ulubionych w waszej przeglądarce. Poniższe dane kontaktowe mogą Wam pomóc w razie problemów - na Mazurach nigdy nie jesteście sami!
Mam nadzieję, że powyższy przewodnik i zawarte w nim informacje będą pomocne, zachęcą i ułatwią poznawanie szlaku Wielkich Jezior Mazurskich wszystkim tym, którzy zanim poczują się odkrywcami, wędkarzami czy po prostu turystami, w pierwszej kolejności czują się sternikami. Stopy wody pod śrubą. Paweł Fejfer
Serwis mazury24.eu nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy i opinii. Prosimy o zamieszczanie komentarzy dotyczących danej tematyki dyskusji. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe, naruszające prawo będą usuwane.
Artykuł nie ma jeszcze komentarzy, bądź pierwszy!