W piątek, 17 stycznia br został zorganizowany wieczór upamiętniający sylwetkę Romualda Koperskiego. Pomysłodawcą był Krzysztof Szkudlarek, mieszkaniec Giżycka, żeglarz, przyjaciel Romualda, który m.in. uczestniczył z nim w ekstremalnej wyprawie ciężarówkami po bezdrożach śnieżnej Syberii.
Wieczór wspomnień tego niezwykłego podróżnika, muzyka, pilota, autora wielu książek uświetnili Stefan Weker (instruktor, pilot) opowiadający o jego słynnym locie „Antkiem” do Japonii oraz Evgien Malinowski, bard syberyjski, śpiewający ballady Okudżawy i Wysockiego.
Impreza odbyła się w Giżycku, nad samym brzegiem Niegocina, w nowym browarze restauracyjnym „Chmury”, gdzie można było skosztować świetnych, lokalnych piw.
Romuald Koperski był człowiekiem niezwykłym, wyjątkowym pod każdym względem. Był podróżnikiem, przewodnikiem po Syberii, pionierem wypraw samochodowych po rozległych jej terenach, pilotem samolotowym I klasy, pisarzem, dziennikarzem reportażystą, fotografem, nurkiem oraz zawodowym muzykiem: koncertmistrzem fortepianowym i organowym. A także żeglarzem, co szczególnie bliskie jest naszej krainie.
Prowadził Fundację działalności dobroczynnej m. in. na rzecz rodaków zamieszkujących Syberię, a także prowadził działania na rzecz ochrony dziedzictwa narodowego na Wschodzie. Fundacja ta organizowała m. in. wakacje dla polskich dzieci z Syberii. (...) Jesienią 2019 roku Romuald Koperski odszedł od nas na zawsze i pewnie dalej podróżuje w krainie do której i my kiedyś zawitamy - opowiada Stefan Weker
Historia Koperskiego jest ściśle powiązana z Mazurami. Miał być organistą w kościele pw. Św. Brunona w Giżycku. Nie został nim, ponieważ rozpoczął służbę wojskową. Jako „karny żołnierz” oddelegowany został do jednostki w Orzyszu. W 2015 roku w Giżycku zorganizował Dzień Gospodarczy przygotowujący wyprawę na Syberię. To stąd właśnie wyruszyłem z całą załogą na trzy miesiące do Rosji. Wieczorem było spotkanie w nieistniejącej już Caffe Crema, z koncertami i opowieściami.
Wspominam go również jako żeglarza. Uwielbiał żywioł. A jednym z nich jest właśnie mazurski wiatr, który wielokrotnie wykorzystywał - opowiada Krzysztof Szkudlarek.
Romuald od wielu lat marzył o wykonaniu przelotu podobnego do wyczynu jakiego dokonał ponad 93 lata temu jeden z najsławniejszych polskich pilotów Bolesław Orliński. Postanowił go odbyć wraz z załogą i towarzyszącymi im osobami samolotem AN-2, obecnie jedynym dostępnym samolotem, który osiągami, wyglądem i prostotą konstrukcji jest porównywalny do samolotu Orlińskiego - dwumiejscowego Bregueta XIX, samolotu z odkrytą kabiną.
28 maja 2019 roku zdecydował się na lot Warszawa – Tokio – Warszawa. Któż mógł wtedy wiedzieć, że jest to ostatnia w życiu, z sukcesem zakończona, przygoda Romualda?
Mimo, że samolot choć pod koniec czerwca był już nad Japonią (w locie na lotnisko Asahikawa w pobliżu Sapporo) do Tokio nie dotarł. Stało się tak z powodu fatalnych warunków atmosferycznych panujących na końcowym odcinku trasy przelotu. Szybko pogarszająca się tego dnia pogoda zmusiła załogę samolotu AN-2 do powrotu na lotnisko startu w Jużnym Sachalińsku na Sachalinie. Przez następne dni pogoda ciągle się pogarszała, zaczęły się powodzie zarówno w Japonii, jak również na Syberii. W tej sytuacji załoga podjęła decyzję powrotu do Polski.
Tym niemniej ten lot „Śladami Bolesława Orlińskiego” z 12 pasażerami na pokładzie stał się sukcesem Romualda i to głównie dlatego, że mimo wielu przeciwieństw i niebezpieczeństw po prawie 100 latach powtórzył niezwykły wyczyn Bolesława Orlińskiego zapewniając samolotowi i jego pasażerom pełne bezpieczeństwo - wspominał Stefan Weker.
Po opowieści Stefana Wekera, na zakończenie wieczoru zagrał i zaśpiewał Evgen Malinowski, który również podróżował z Romualdem. (Eugeniusz Malinowski, Evgen Malinovskiy, ros. Евгений Малиновский – rosyjski aktor, piosenkarz, gitarzysta, dyrygent. Od 1992 roku mieszkający w Polsce).
Mazury, żeglowanie to dwa nierozłączne ze sobą pojęcia. Żeglowanie kojarzy mi się z ogniskami gdzieś tam na brzegu, czy też spotkaniami na pokładzie z gitarą i śpiewaniem.
Gitara jest nieodłącznym elementem dobrej łódki. Miałem okazję i to nie jedną by trafić do załogi, dla której grałem i śpiewałem, pływając wspólnie od portu do portu. Z jeziora do jeziora. Ja z gitarą w ręku a wokół przepiękne krajobrazy. Tego nie da się opowiedzieć słowami, to trzeba przeżyć, zobaczyć.
Miałem wiele marzeń. I wiele udało mi się zrealizować. Jednym z nich było to, żeby pod prawdziwymi żaglami, nie łódką motorową, wyruszyć gdzieś w przestrzeń bliżej mi nieznaną. Płynąć przed siebie. Dziobem na dwunastą, jak mówił Krzysztof Szkudlarek, z którym pływałem - opowiedział Evgan Malinowski.
Zapraszamy do krótkiego reportażu...
Serwis mazury24.eu nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy i opinii. Prosimy o zamieszczanie komentarzy dotyczących danej tematyki dyskusji. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe, naruszające prawo będą usuwane.