ReklamaA1 - Papugarnia Wilkasy

Wszystkich Świętych. Dawni Mazurzy to święto obchodzili innego dnia

BieżąceHistoria1 listopada 2023, 9:00
Wszystkich Świętych. Dawni Mazurzy to święto obchodzili innego dnia
 fot. mazury24.eu

Wszystkich Świętych obchodzimy każdego roku 1 listopada. Jednak inaczej było z Mazurami. Ci katoliccy obchodzili je w tym samym dniu co Warmiacy, ale ewangeliccy Mazurzy w dopiero w ostatnią niedzielę listopada. Ten dzień, jak i fakt śmierci, był przez dawnych mieszkańców Mazur wyjątkowo celebrowany, pełen przesądów i rytuałów.

Sprzątanie grobów, czarne jedzenie

Warmiacy i Mazurzy obchodzili ten wyjątkowy dzień praktycznie tak samo. I jedni i drudzy wierzyli, że dusze zmarłych odwiedzają wówczas świat żywych. W noc poprzedzającą święto zostawiano w izbie światło i jedzenie. A w same Zaduszki sprzątano i dekorowano groby. Nierzadko do dekoracji wykorzystywano owoce śnieguliczki (na pewno je kojarzycie, bo w końcu komu z nas nie zdarzyło się w dzieciństwie rzucać tych kuleczek na ziemię i je rozdeptywać), których w tym czasie nie brakowało na krzewach i układano z nich na grobach wzorki.

Tego dnia jadano potrawy o czarnym kolorze, jak kaszanka, czernina, kasza gryczana, chleb z mąki gryczanej.


Mazurskie cmentarze - ogrody pamięci

Ewangelicy najczęściej zakładali cmentarze w pięknie położonych miejscach, np. na pagórkach z widokiem na jezioro bądź na osadę, którą zamieszkiwał dawniej zmarły. Ma to swoją piękną symbolikę – takie położenie grobu przybliżało zmarłego do świata żywych, do bliskich, którzy wyczekiwali czasu, kiedy znowu będą razem. Jednocześnie takie oddalenie cmentarza od wsi zapewniało rozdzielenie sfery sacrum i profanum. Zrozumiałe jest to pomimo wielkiej dbałości o zapewnienie zmarłym godnego miejsca spoczynku. Przywiązywano bowiem dużą wagę do przekazywanych z pokolenia na pokolenie wierzeń i przesądów. Na cmentarzach wiejskich świat żywych od świata zmarłych oddzielano poprzez sadzenie krzewów z cierniami po wewnętrznej stronie bądź tworzenie rowów lub wałów ziemnych.

Mazurskie cmentarze obfitują w nieprzeciętne sentencje nagrobne. Najbardziej wzruszające są inskrypcje po zmarłych dzieciach, jak np. ta z cmentarza w Wejsunach w powiecie piskim po jednodniowym niemowlęciu - „Kwiatuszku Nasz przed świtem zostałeś skoszony, zostawiając ból i żal nieukojony” bądź ta z Krutyni w powiecie mrągowskim „Hier ruht in Gott unser liebes Elfchen” (Tu spoczywa w Bogu nasze ukochane Elfiątko). Na próżno szukać takich inskrypcji na współczesnych cmentarzach, które zamiast unikalnością charakteryzują się jednolitością miernej jakości nagrobków i standardowych inskrypcji.


Śmierć i pogrzeb na Mazurach

Dawniej na Warmii i Mazurach choroba najczęściej kończyła się śmiercią, którą traktowano zupełnie "normalnie". Jest życie, jest więc i śmierć. Taka kolej rzeczy. Oczywiście ludzie cierpieli jak i my teraz cierpimy po śmierci bliskich.

Obawiano się piania koguta, wycia psa, pohukiwania sowy czy dziwnych stukotów, które mogły symbolizować nadejście śmierci. Starzy Mazurzy wierzyli, że śmierć przychodzi przez 3 wieczory z rzędu i za każdym razem stuka do okna lub drzwi, co widzą psy i wyją. Sowa z kolei siadała niedaleko chałupy i pohukiwała "Puść, puść" co oznaczało śmierć dla osoby, która akurat była w domu chora.

Gdy zmarł gospodarz, powiadamiano o tym jego zwierzęta słowami "Dawny gospodarz zdechł (oddał dech), ja jestem waszym panem". Do uli przypinano czarną szmatkę, by uchronić rój przed śmiercią.

Na Mazurach wyjmowano zmarłego z łóżka i kładziono na słomie wyłożonej na podłodze. W chałupie zasłaniano lustra, aby śmierć nie przeszła na inną osobę. Aby nie niepokoić zmarłego nie wykonywano też wielu prac. Wierzono, że duch zmarłego jest w domu do dnia pogrzebu. Ciało zmarłego myto, a wodę wylewano w miejsce, gdzie nikt nie chodził. Po uczesaniu wyrzucano grzebień. Ubierano zmarłego, w dłoń wkładano mu pieniądz jako wynagrodzenie za jego pracę, a na pierś kładziono śpiewnik. Małe dzieci zamiast pieniążka dostawały pozłacane jabłko, aby mogły się bawić w raju.

Podobnie jak teraz aż do dnia pogrzebu śpiewano pieśni i modlono się. Ciało zmarłego leżało w trumnie w chałupie w największej izbie, skierowane było nogami do drzwi. Przychodzili ludzie ze wsi, aby modlić się z rodziną zmarłego. Śpiewano, potem pito gorzałkę i jedzono placek i znowu śpiewano.

W dniu pogrzebu wynosząc trumnę uderzano nią o próg domu, a wszystkie okna i drzwi otwierano na oścież z obawy, aby dusza zmarłego nie pozostała jako upiór. Wszystkie gospodarskie zwierzęta wyganiano na dwór, aby zmarły gospodarz mógł się z nimi pożegnać.

Na podstawie opracowania Informacji Turystycznej Mrągowo.

ReklamaC1 - Restauracja Kormoran

Jak się czujesz po przeczytaniu tego artykułu ? Głosów: 8

  • 3
    Czuje się - ZADOWOLONY
    ZADOWOLONY
  • 1
    Czuje się - ZASKOCZONY
    ZASKOCZONY
  • 2
    Czuje się - POINFORMOWANY
    POINFORMOWANY
  • 1
    Czuje się - OBOJĘTNY
    OBOJĘTNY
  • 0
    Czuje się - SMUTNY
    SMUTNY
  • 1
    Czuje się - WKURZONY
    WKURZONY
  • 0
    Czuje się - BRAK SŁÓW
    BRAK SŁÓW

ReklamaB0 - Moja Koja

Daj nam znać

Jeśli coś się na Mazurach zafascynowało, wzburzyło lub chcesz się tym podzielić z czytelnikami naszego serwisu
Daj nam znać
ReklamaB1- OW Wodnik
ReklamaB2 - To tutaj
ReklamaA2 - Odysseya Yachts