Kaja Filipowicz jest wokalistką i songwriterką z Trójmiasta, a dokładnie z Wyspy Sobieszewskiej, która jest częścią jej ukochanego Gdańska. To nad morzem, gdzie w powietrzu unosi się wolność, znajduje najwięcej inspiracji do tworzenia.
We wrześniu premierę miał jej debiutancki singiel “Bonds”, który rozpoczął dla niej zupełnie nowy, muzyczny okres. 17 listopada odbiorcy po raz pierwszy usłyszeli jej drugi singiel „Under My Sun”. Kaja zadaje w nim kilka fundamentalnych pytań, trochę się złości, trochę wyraża swoje niezadowolenie.
Jak sama mówi, jej twórczość w jednym zdaniu można opisać tak: Gdyby Taylor Swift miała romans z brytyjskim rockiem, najlepiej tym, w wykonaniu Sama Fendera.
“Jest we mnie niezaprzeczalnie ta miłość do popowej muzyki, na której się wychowałam. Zostanie gwiazdą pop, dla małej Kai, było jak bycie księżniczką dla innych małych dziewczynek. Jednak część mnie zawsze ciągnęło też do rocka, gitarowych solówek, przy których serce przyspiesza, pogo pod sceną i tekstów o tym, co nas wkurza. No i country! Niektórzy okrzyknęli mnie country girl w związku z moją piosenką “The Mountain”. Wypłynęło to zupełnie przez przypadek, ale chyba po prostu siedziało gdzieś we mnie i musiało w którymś momencie wypłynąć na powierzchnię”. – mówi wokalistka.
Muzyka to dla Kai opowieść o tym najbardziej intymnym świecie emocji – jej piosenki są jak lustro, w którym odbiorca może się odbić i poczuć, że nie jest sam, w tym całym morzu wewnętrznych przeżyć:
Ja też tam jestem i dzięki muzyce możemy się tam razem spotkać. – podkreśla Kaja.
Serwis mazury24.eu nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy i opinii. Prosimy o zamieszczanie komentarzy dotyczących danej tematyki dyskusji. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe, naruszające prawo będą usuwane.